Konsument i instytucja finansowa to duet zbliżony do biblijnych Dawida i Goliata. Dysproporcję sił widać szczególnie w przypadku produktów kredytowych. I tu wchodzi ustawodawca. Niestety, niecały na biało.
Kowalski decyduje się na kredyt, bo musi. Wielu osobom trudno sfinansować nie tylko „ekstra” wydatki (samochód czy wakacje), ale nawet stałe, comiesięczne koszty. Na dodatek, za pożyczkodawcą (bankiem lub instytucją pożyczkową) stoi znacznie większe doświadczenie, nieograniczone (z punktu widzenia konsumenta) zasoby i dostęp do informacji (nie tylko z zewnętrznych źródeł, jak bazy danych o zobowiązaniach). To instytucja staje się „gospodarzem” relacji z klientem i to ona zazwyczaj lepiej zabezpiecza wszystkie informacje dotyczące tej relacji – zwłaszcza dokumenty, nagrania rozmów czy potwierdzenia dokonywanych wpłat.
Ustawodawca nieustanie podejmuje działania mające na celu „wyrównanie tej dysproporcji”. Niestety, wybiera metodę dociążania regulacjami instytucji finansowych. Nakładane, kolejne obowiązki teoretycznie poprawiają sytuację klientów. Jednak nie wszystkich. Przeregulowanie sektora finansowego skutkuje m.in. wzrostem kosztów, obniżeniem innowacyjności czy ograniczoną dostępnością produktów kredytowych. Klienci zamożni korzystają z wprowadzanych regulacji, gdyż z jednej strony są klientami świadomymi posiadającymi możliwość korzystania z pełni swoich praw (nawet jeśli wiąże się to np. ze sporem prawnym z bankiem). Z drugiej strony, instytucjom finansowym zależy na utrzymaniu relacji z „bogatszymi”, bo generują zyski. Dlatego zwiększone koszty zarządzania ryzykiem braku zgodności i koszty związane z regulacją sektora finansowego są przez przedsiębiorców akceptowane. Pojawia się natomiast problem klientów o mniej zasobnych portfelach. Ustawodawca z jednej strony limituje możliwość zarabiania na nich, z drugiej zaś podnosi koszty regulacyjne. Pojawia się problem wykluczenia finansowego. Pewnym osobom trudniej jest uzyskać normalne wsparcie na rynku, co kieruje ich do usług podmiotów działających na granicy lub poza prawem.
Rodzi się pytanie, czy istnieje lepsza metoda wyrównywania szans. Taka, która faktycznie zniweluje przewagę pożyczkodawcy nad pożyczkobiorcą, nie wygeneruje nadmiernych kosztów i nie będzie skutkować wykluczeniem grupy konsumentów z rynku. Nie ograniczy też konkurencyjności poprzez takie zwiększenie kosztów i obniżenie dochodowości, że wypcha to mniejsze podmioty z rynku. Odpowiedź brzmi: tak.
W Symmetrical tworzymy nowy symetryczny system finansowy. Wyrównujemy dostęp do informacji – pożyczkobiorca i pożyczkodawca mają mieć takie same informacje, w takim samym czasie i miejscu. Budowana architektura ma pozwolić na uczciwe interakcje pomiędzy uczestnikami rynku. Jednym z elementów tej architektury jest atomizacja wierzytelności. Pożyczki udzielane w ramach naszego systemu będą w przyszłości automatycznie przekształcane w atomy oparte o technologię blockchain.
Głównym motywem takiego działania jest budowanie rynku mikrosekurytyzacji – gdzie uczestnicy rynku będą mogli w sposób automatyczny (z wykorzystaniem botów) obracać pojednawczymi wierzytelnościami. Taki rynek pozwoli obniżyć koszty obrotu wierzytelnościami (działać będzie elektronicznie, na wystandaryzowanej dokumentacji – można więc powiedzieć, że od obecnego rynku będzie się różnił tym, czym nabywanie akcji spółki niepublicznej od obrotu akcjami na GPW). Pozwoli też zwiększyć pewność obrotu. Przedmiotem handlu będą bowiem pojedyncze wierzytelności, opakowane w wszystkie informacje z nimi związane – zarówno dane demograficzne, historię spłat jak i ocenę ryzyka. Sam fakt że na giełdzie przedmiotem obrotu jest pojedyncza wierzytelność nie ograniczy obrotu „hurtowego”. Profesjonalny uczestnik rynku będzie mógł zdefiniować reguły działania botów tak, by „ściągały” one z rynku określone wierzytelności np. zdefiniowane według danych demograficznych, źródła pochodzenia, wysokości czy oceny ryzyka. Dodatkowo, będą to robić np. w określonym czasie lub do określonego limitu kwotowego.
Jaka z tego korzyść dla konsumenta? Wszystkie zdarzenia związane z wierzytelnością będą zapisane w jej „atomie”. Zastosowany wzór dokumentu (czyli tak pożądany przez UOKiK trwały nośnikiem), ocena ryzyka czy historia wpłat. Konsument, któremu przyjdzie po latach spierać się z właścicielem wierzytelności, nie będzie miał problemu z udowodnieniem dokonanych spłat. Nie będzie musiał bazować na przechowywanych gdzieś w szufladzie dokumentach i nie będzie zdany na łaskę banku (nie)udostępniającego historię rachunku. Wszystkie informacje mające znaczenie ekonomiczne i prawne przypisane będą do „atomu” do którego dłużnik będzie miał taki sam dostęp, jak wierzyciel. I między innymi to w Symmetricalu rozumiemy jako przywracanie ludziom kontroli nad ich danymi.
Autor: Bartosz Kapuściński, Wiceprezes Symmetrical.ai ds. prawnych